pikantna zupa dyniowa - ponad półgodziny ;)
sezon dyniowy w pełni. na straganach kuszą piękne dynie przeróżnych kształtów i kolorów. w moje dłonie wpadła taka sobie zwykła dyńka, niewielka bo ważyła w całości ok. 1,5 kg, czyli w sam raz na zupę. gotowałam ją kilka dni temu i zapowiedź już tu widzieliście ... wtapiała się w piękną złocistą jesienność. gdybym dziś robiła fotkę na parapecie mojego okna, w tle byłaby zima i tytuł brzmiałby "Dyniowa z zimą w tle". zupy dawno nie ma, choć nowa dynia czeka na kolejną improwizację, na fotkę z zimą w tle nie ma szans, ale tytułu postu już nie zmienię. zapraszam na wspomnienie jesieni :)
zupa ta, to moja improwizacja, nie wzorowałam się na żadnym konkretnym przepisie ... po prostu skomponowałam ją tak jak tworzy się utwór... czy to muzyczny czy plastyczny. gotowanie ma wiele wspólnego ze sztuką. w tej zupie miały być klimaty polskiej jesieni i nuty orientu... jak jest? oceńcie sami gotując ją ... albo stwórzcie własną kompozycję. dynia jest wdzięcznym warzywem przyjmującym wiele różnych klimatów smakowych :)
skład na 5-6 porcji zupy
- ok. 1,5 kg dyni
- 1 papryka pomarańczowa lub czerwona
- 1-2 cm ostrej papryczki czerwonej lub chili w płatkach
- 1/2 marchewki i pietruszki
- nieduży kawałek selera
- 1 nieduża cebula
- oliwa lub masło klarowane
- mleko kokosowe
- przyprawy: sól, cząber, garam masala
- woda (2-3 szklanki)
dynię dokładnie myjemy, kroimy na kawałki i usuwamy nasiona (oczyszczamy je z włókien i zjadamy świeże lub ususzone). ważne: zostawiamy skórę. paprykę kroimy na pół i usuwamy nasiona. kawałki dyni, papryki i ostrej papryczki układamy w naczyniu do pieczenia, posypujemy solą, cząbrem i skrapiamy oliwą. wstawiamy do piekarnika i pieczemy ok. 40 minut na półmiękko. marchewkę, pietruszkę, selera i cebulę zalewamy wrzątkiem i gotujemy ok. 15-20 minut. na zdjęciu w garnku widać jeszcze paprykę, dorzuciłam ją bo uznałam, że chcę jej więcej. warzywa lekko studzimy. od dyni odcinamy skórę i miąższ wraz z papryką wrzucamy do ugotowanych warzyw. wszystko dokładnie blenderujemy. w razie potrzeby dodajemy nieco wody. podgrzewamy i chwilę jeszcze gotujemy. dodajemy garam masala, mleko kokosowe i ewentualnie sól do smaku. jeśli uznamy, że zupa jest wciąż za gęsta dolewamy wody. możemy dodać jeszcze inne przyprawy by uzyskać ulubiony smak. tak samo z mlekiem kokosowym dolewamy go wg. uznania. uważajmy z dodatkowymi ostrymi przyprawami gdyż papryczka chili daje odpowiednią pikantność. gotowałam zupę w dwóch podejściach. warzywa upiekłam i ugotowałam wieczorem, zmiksowałam i wstępnie przyprawiłam. wstawiłam do lodówki by smaki przegryzły się. następnego dnia zagotowałam i dodałam mleko kokosowe. dzięki temu miała głęboki wielofazowy smak. podałam ją z pestkami dyni uprażonymi na suchej patelni.
oczywiście nie obyło się bez dokładki ... a w zasadzie dolewki ;) tym razem zamiast pestek dodałam pokruszoną kromkę dobrego żytniego pieczywa chrupkiego z kminkiem. było bardzo dobre... na kolejna dolewkę już nie zdecydowałam się ... bo byłaby to przesada ... nie mniej taka myśl przyszła mi go głowy :)
trzecia odsłona: następnego dnia zupa jest genialna! zagotowałam, dodałam jeszcze mleka kokosowego i posypałam dynią uprażona z solą i tłuczonym kolorowym pieprzem. zamysł był taki by dosłodzoną mlekiem kokosowym zupę skontrastować słono pikantnymi pestkami dyni. intuicja mnie nie zawiodła :) było pysznie ... smak przestrzenny!
rozsmakowałam się tej jesieni w dyniowych smakach...w zupie zwłaszcza...a dziś za moim oknem już zima :):)
OdpowiedzUsuńanka, zajrzałam na Twojego bloga... piękne jesienne smaki. moje ukochane knedle! w tym roku zabrakło mi czasu, a może zapału, by je ugotować. resztki śliwek jeszcze są na bazarach więc może nic straconego.
Usuńpozdrawiam :)
och, z takim chlebkiem jest pyszne. :)
OdpowiedzUsuńbardzo mi smakowało... chlebek leciutko rozmiękł i na prawdę było fajnie...
Usuń