fioletowy bób, smażony z cebulka i pomidorami
siwa babulinka pod Halą Marymoncką ... a w koszyku cuda ... fioletowy bób. urzekł mnie swoim kolorem. wyhodowała go w swoim ogródku. przy mnie łuskała, więc był wyjątkowo świeży. smakował nieco intensywniej niż zielony, a może mi się tylko tak zdawało. cały kilogram ... bardzo zainspirował swoja urodą i ulubionym letnim smakiem! na początek ugotowany i usmażony z białą papryką, cebulą i pomidorami. w kolejce do publikacji czekają sałatka i cudnie zielona pasta z równie zielonym olejem z awokado. oj działo się ... bób uwielbiam, a ten fioletowy sprawił mi ogromną frajdę.
składniki
- 25 dkg młodego bobu
- 2 młode cebulki
- 1 biała papryka (może być też inny kolor)
- 1 duży pomidor
- 1/2 pęczka natki
- przyprawy: sól, chili w płatkach, kurkuma, kumin lub kminek (mielone), łyżeczka ostropestu
- 1 łyżka oleju rzepakowego (tłoczonego na zimno) lub innego ulubionego
- 2-3 kromki chleba na grzanki (w wersji bezglutenowej chleb bezglutenowy lub makaron, kasza b/g)
bób płuczemy i gotujemy 5-10 minut z dodatkiem soli i kopru (opcjonalnie). cebulę i paprykę kroimy w piórka i leciutko podsmażamy na łyżce oleju. gdy nieco zmiękną dorzucamy ugotowany bob (ze skórkami!) i smażymy do zarumienienia ziaren. teraz czas na pomidory, obrane ze skórki i pokrojone w nieduże kawałki, na patelni tylko tyle by puściły nieco soku, następnie dodajemy przyprawy i zieleninę, jeszcze chwila duszenia... i gotowe. ja zjadłam z grzankami z razowca, równie pyszne będzie z kaszą, ryżem czy makaronem.
podany z chrupiącymi razowymi grzankami (bez tłuszczu) smakował wyśmienicie
Mmm to musiało być pyszne. Ciekawe połączenie bobu z resztą ;)
OdpowiedzUsuńPaulina, dzięki:)
Usuńtak było prze smaczne :)
pozdrowienia,
ela
Nie widziałam takiego bobu :) aaaa uwielbiam go :) Muszę poszukać
OdpowiedzUsuńPatrycja, poszukaj! myślę, ze na bazarkach powinnien się pokazać. a może Pan Ziółko pod Fortem będzie miał
Usuńpozdrowienia, ela
Ja tez nigdy nie trafiłam na bób w tym kolorze. Pięknie wygląda, a przepis brzmi jak zawsze mega smakowicie.
OdpowiedzUsuńAniu, to też był mój pierwszy raz, nie mogłam się oprzeć i kupiłam wszystko co miała babcia
Usuń:)
Zawsze jak wchodzę na tegoż bloga to kończy się to kapaniem śliny na klawiaturę ;) Chyba zacznę się zatrzymywać pod halą marymoncką w drodze do domu. Oby babulinka jeszcze tam stała ;)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIzabela, pięknie dziękuję... babulinka bywa przeważnie we wtorki, piątki i soboty. ale chyba w zeszłym tygodniu miała już resztkę tego fioletowego cuda.
Usuńpozdrawiam,
ela