pikantny pasztet z soczewicy, kaszy jaglanej, marchwi i bakłażana
pomyślałam, że skoro z kaszy jaglanej wychodzą pyszne placuszki to możne da się zrobić pasztet. zrobiłam! bazą były kasza jaglana i czerwona soczewica ... reszta? improwizowałam w czasie robienia ... ale postaram się odtworzyć ;) oczywiście wykonanie pasztetu zajęło mi nieco więcej niż pół godziny... ale robiłam go w "międzyczasie", równolegle sprzątałam itp.
 |
intensywnie żółty kolor dzięki dodatkowi marchwi i kurkumy |
składniki na keksówkę o wymiarach 22x11
- 1 filiżanka suchej soczewicy
- 1 szklanka ugotowanej kaszy jaglanej. TU przepis
- 1 mały bakłażan
- 2 średnie marchewki
- 1 cebula
- 3 ząbki czosnku
- 1/2 małej ostrej papryczki (lub chili w płatkach ok. 1/3 łyżeczki)
- 2 chlusty oliwy (2 - 3 łyżki)
- 2 całe jaja (2 łyżki mielonego siemienia w wersji wegańskiej)
- 2-3 łyżki uprażonego sezamu
- 2-3 łyżki zarodków pszennych (mogą być otręby)
- 2-3 łyżki uprażonych pestek dyni
- tłuszcz do blaszki i otręby do posypania
- przyprawy: sól, grubo tłuczony pieprz kolorowy, kurkuma, kumin, gałka muszkatołowa, koperek i odrobina kolendry jeśli lubicie
kaszę jaglana miałam ugotowaną poprzedniego dnia. obraną marchewkę, czosnek i cebule ugotowałam na parze. soczewicę opłukałam i w garnku o grubym dnie, zalałam gorącym wywarem z gotowanych warzyw. pogotowałam ok 10 minut i wyłączyłam gaz, pod przykryciem stygło sobie. soczewica wchłonęła wodę i zrobiła się prawie miękka, jeszcze raz włączyłam gaz i mieszając doprowadziłam do wrzenia i odparowałam resztę wody. w międzyczasie bakłażany pokroiłam na plastry i podsmażyłam na suchej patelni. do przestudzonej soczewicy dodałam pozostałe składniki i wszystko dokładnie zblędowałam na gładką masę, przyprawiłam do smaku. na koniec dodałam uprażone pestki dyni i sezam. gotową masę przełożyłam do foremki keksowej wysmarowanej olejem i suto wysypanej otrębami. piekłam w średnio nagrzanym piekarniku (180 stopni) przez ok 45-50 minut. na ostatnie 10 minut piekarnik można podgrzać do 200 stopni lub włączyć termoobieg.
 |
chrupiąca popękana skórka... pycha |
gdy pasztet jest zarumieniony i ładnie popękany na wierzchu, a boki odstają od foremki, jest gotowy. przestudzamy, delikatnie wyjmujemy z foremki i odwracamy na drugą stronę.
 |
dzięki grubiej otoczce z otrąb ma chrupiącą skórkę a w środku miękki i wilgotny |
teraz już możemy się raczyć się cudownym smakiem i aromatem. na ciepło (przygrzany na patelni) lub na zimno. może być dodatkiem do obiadu, a podany na chlebie z ogórkiem, pomidorem, śliwką, gruszką ... z czym kto lubi, może stanowić śniadanie lub kolację. wszystko przed wami ;)
 |
w środku pestki dyni i sezam
wspaniale smakował z pomidorami posypanymi rukolą z odrobiną soli i pieprzu
|
